sobota, 12 października 2013

Rozdział II
Poniekąd mówią, że nadzieja matką głupich, ale ja tak nigdy nie uważałam.

- Mion- szepnął. - Zależy mi na Tobie i chcę pomóc Ci zrealizować Twoje marzenia.
- Naprawdę? - spytałam, a mój głos zaczął się łamać, co zaniepokoiło Keichii' ego.
- Tak, tylko... Czy wyznasz mi, jakie masz marzenia? - zapytał i powoli uwolnił moją twarz z czułych objęć jego dłoni.
- Chcę zostać seyu- zaczęłam nieśmiało.
- Zgodzisz się na to, abym pomógł Ci zrealizować to marzenie? - spytał, a w jego głosie dostrzegłam odrobinę nadziei i niepokoju.
- Tak- szepnęłam.
Moje serce przeszłą gorąca fala radości, która po chwili rozpłynęła się po całym ciele.
Zamknęłam oczy na chwilę i cicho westchnęłam.
- Wybacz, że sprowadzam Cię na ziemię, ale niedługo egzaminy i mam nadzieję, że dobrze je napiszesz- wyznał.
- Obiecuję Ci to!- przyrzekłam.
- Usiądziemy jutro na lekcji gdzieś blisko siebie?- spytał nieśmiało.
- Tak- odpowiedziałam krótko.
- Przepraszam Cię, ale muszę już iść, do zobaczenia jutro!- pożegnał się i odszedł.
    Byłam nadzwyczaj rozanielona.
Chłopak, który od dawna mi się podoba, zwrócił na mnie uwagę, a w dodatku chciał pomóc mi w realizowaniu moich marzeń! - pomyślałam.
Siedziałam z wzrokiem wbitym w ziemię i uśmiechałam się sama do siebie. Jeszcze nigdy nie byłam taka wesoła, taka... szczęśliwa!
Wstałam i powolnym krokiem poszłam do domu. Dojście zajmowało mi zazwyczaj kilkanaście minut, ale tym razem zajęło mi to pół godziny.
    Gdy wróciłam, przebrałam się i położyłam na łóżku. Próbowałam wyobrazić sobie swoją przyszłość, która będzie powiązana z Keichii' m, ale nagle oprzytomniałam.
Przecież on mógł mnie okłamać- pomyślałam, a moje ciało przeszedł zimny dreszcz.
o moich oczu napłynęły łzy.
- Cholera! - zaklnęłam. Chociaż to nie było do mnie podobne.
Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Mój nastrój tak nagle uległ zmianie. Zastanawiałam się, czy to samotność mnie tak nie dobija.
    Szybko wyjęłam telefon i wybrałam numer Reny.
- Rena, masz chwilę?- wyjąkałam, szlochając po cichu.
- Mion, co się dzieje? Ktoś zrobił Ci krzywdę?!- zdenerwowała się Rena. - Zaraz u Ciebie będę.
Odłożyłam telefon i zwinęłam się w kłębek.
    Po dwudziestu minutach Reina była już w moim domu. Bez żadnych wahań weszła bez pukania do mieszkania i usiadła obok mnie.
Mimowolnie usiadłam i wyprostowałam się.
- Mi-chan, powiedz, co się stało?- zapytała, a po chwili mnie przytuliła.
Powoli zaczęłam jej wszystko opowiadać.
Gdy skończyłam, odpowiedziała:
- Mój starszy brat go zna. Jest dość nieśmiały, dziwi mnie , ze to właśnie on zrobił pierwszy krok! To pewne, że nie rzuca słów na wiatr... Nie martw się, jeśli Cię zrani, będzie miał ze mną do czynienia.
- Jesteś wspaniała! - wyznałam i rzuciłam się jej na szyję.
- Mam pomysł! Może obejrzymy jakieś dobre Anime?- zaproponowała. - Zapomniałabym, bez gorącej czekolady się nie obejdzie! To ja idę do kuchni, a Ty poszukaj jakiegoś ciekawego Anime.
    Uśmiechnęłam się blado i podeszłam do półki, na której stała moja cała kolekcja płyt z nagranymi seriami. Nigdy nie miałam czasu, aby je wszystkie obejrzeć.
Wyjęłam pierwszą, lepszą płytę.
,, Kimi Ni Todoke''. No cóż, dzisiaj pooglądamy 'to'- pomyślałam.
Włączyłam odtwarzacz i włożyłam płytę. Kiedy rozbrzmiały się pierwsze nuty openingu, Rena przyszła z gorącą czekoladą i zaczęłyśmy oglądać.
    Obejrzałyśmy sześć odcinków, aż w końcu zauważyłam, że nastał wczesny wieczór.
Spojrzałam na zegarek. Minęła dziewiętnasta.
- Ach, bardzo mi się podoba to Anime! - wyznała Rena. - Ale będę się zbierać, chociaż nie mam na to najmniejszej ochoty...
Zauważyłam grymas, który malował się na jej twarzy.
- Już jutro piątek, mamy mniej lekcji, coś się wymyśli- szepnęłam i uśmiechnęłam się.
- Lubię, gdy się uśmiechasz, bo tak rzadko to robisz!- odpowiedziała i puściła do mnie perskie oko.
- Zawstydzasz mnie- odpowiedziałam i wbiłam wzrok w podłogę.
- Do zobaczenia!- Rena pożegnała się i wyszła.
    Mój Nekoś zawsze poprawiał mi humor. Nawet najmniejszą rzeczą, np. spacerem albo wspólnym oglądaniem filmów.
Zawsze dziękowałam Bogu za to, że obdarzył mnie taką wspaniałą przyjaciółką.
Nagle porzuciłam moje rozmyślania i wróciłam do realnego świata.
Spakowałam moje książki do torby, odniosłam kubki do kuchni i wyłączyłam DVD.
Nawet nie miałam ochoty na kolację.
    Wzięłam zimny prysznic i położyłam się. Zmęczona całym dniem, padłam w objęcia Morfeusza...
    Obudziły mnie promienie słońca, które wpadały do mojego pokoju przez okno, oświetlając przy tym moje łóżko i część drzwi.
Szybko wstałam, zjadłam śniadanie i wykąpałam się. Ubrałam mundurek szkolny i przewiesiłam torbę przez ramię.
    Gdy wychodziłam z mieszkania, zastanawiałam się nad tym, co zrobić, aby nie doskwierała mi samotność. Przecież miałam Reinę i Keichii' ego... Ale ta monotonia... Przyprawiała mnie o dreszcze.
- Witaj- moje przemyślenia przerwał dość znany mi głos.
- Keichii! - krzyknęłam.
- Cicho! Przecież to nic złego, że się z Tobą przywitałem- powiedział.
- Przepraszam- odpowiedziałam i odwróciłam wzrok.
- Przecież nic się nie stało. Czyli dziś usiądziesz niedaleko mnie? - przypomniał mi.
- Tak- wykrztusiłam.
- Na szczęście dzisiaj jest już piątek! Masz jakieś plany na wieczór? - spytał niespodziewanie.
- Nie, a dlaczego pytasz? - zapytałam nieśmiało.
- Poszłabyś ze mną na spacer po parku? - zaproponował.
Spojrzałam mu w oczy, uśmiechnęłam się i odpowiedziałam:
- Z chęcią. To miłe z Twojej strony.
Keichii odpowiedział mi promiennym uśmiechem, który spodobał mi się aż za bardzo.
Zauważyłam, że byliśmy już za bramą szkoły.
Weszliśmy do środka i udaliśmy się do klasy, jeszcze zanim rozbrzmiał dzwonek na lekcję.
Keichii usiadł z tyłu, a ja usiadłam w ławce obok niego.
    Dobrze wybrał. Nauczyciel nie będzie zwracał uwagi na to, co będziemy robić. Do klasy uczęszczało dwadzieścia pięć osób, więc z pewnością nas nie dojrzy.
Byłam tak zamyślona, że nie usłyszałam dzwonka.
Nauczyciel wszedł do klasy i zaczął dyktować temat, a ja zapisałam wszystko, co podyktował.
   Spojrzałam na Keichii' ego, a on podał mi jakąś karteczkę.
,, Kiedy mogę zacząć pomagać Ci w realizacji marzeń? ''
Zrealizuj moje pierwsze marzenie i nigdy mnie nie opuszczaj- pomyślałam i uśmiechnęłam się do siebie.
Po chwili odpisałam:
,, Po testach. Skupmy się na lekcji! Mam wrażenie, że nauczyciel niedługo zwróci na nas uwagę. ''
Dyskretnie podałam mu kartkę.
Czekałam na jego reakcję, a on tylko skinął porozumiewawczo głową.
    Miałam rację. Nauczyciel podszedł do mnie, sprawdził, czy zapisałam wszystko w zeszycie i odszedł.
Odetchnęłam z ulgą.
W tym samym momencie Keichii zaśmiał się cicho i pokręcił głową na znak niedowierzania. Spuściłam wzrok i na polecenie nauczyciela zaczęłam robić zadanie.
    Tak minęła cała lekcja.
 Gdy zadzwonił dzwonek, spakowałam się i podszedł do mnie Keichii oraz po chwili podeszła też Rena.
- Mi-chan!- powiedziała Rena i przytuliła mnie. - Witaj Keichii- kun.
- Hej- odpowiedział i uśmiechnął się.
- Zabieram Ci Mion, ale tylko na tą przerwę, dobrze? - spytała Rena.
- Zgadzam się, tylko szybko mi ją oddaj!- rzucił Keiichi.
- Czyli ja już nie mam nic do powiedzenia?!- uniosłam się.
- Nie- zamruczała Rena, wzięła mnie za rękę i wyciągnęła z klasy.
Usiadłyśmy na schodach.
- Jak się czujesz?- spytała.
- Dobrze. Wręcz świetnie- odpowiedziałam szczerze.
- Z bliska jest jeszcze bardziej przystojniejszy!- rzuciła i zaśmiała się głośno.
Posłałam jej karcące spojrzenie.
- Spokojnie, nie jest w moim stylu... Poza tym, jesteście dla siebie stworzeni- szepnęła.
Przytuliłam ją.
- Dziękuję- odpowiedziałam cicho.
- Nie masz mi za co dziękować, ja po prostu się troszczę i dbam o moją ukochaną przyjaciółkę- wyznała i uwolniła się z moich objęć.
    Resztę przerwy przesiedziałyśmy w ciszy.
Kiedy nastał dzwonek na lekcję, wróciłyśmy do klasy.
Usiadłam na tym samym miejscu, na którym siedziałam na poprzedniej lekcji.
    Nie mogłam się skupić. Myślałam o wieczornym spacerze z Keichii' m.
Tak minęły mi pozostałe trzy lekcje.
Kiedy wyszłam ze szkoły, Keichii podszedł do mnie i spytał:
- Mogę odprowadzić Cię do domu?
- Oczywiście, że tak- odpowiedziałam bez namysłu.
Wracaliśmy do domu w ciszy. Keichii spoglądał na mnie co jakiś czas, a ja nie mogłam wykrztusić słowa.
    Kiedy byliśmy pod moim domem, szepnęłam:
- To tutaj mieszkam.
- Do zobaczenia o dziewiętnastej, spotkajmy się tam, gdzie ostatnio- powiedział i po chwili przybliżył się do mnie, przytulił czule i odszedł.
    Stałam przed moim domem przez jakiś czas i wpatrywałam się w otchłań ulicy.
    Przejeżdżające samochody wyrwały mnie z wszechogarniającego szoku i oprzytomniałam.
Z niedowierzania pokręciłam głową i weszłam do domu.
    Odłożyłam moją torbę, przebrałam się i zrobiłam sobie kolację.
Kiedy posprzątałam po zjedzonym posiłku, spojrzałam na zegarek- czternasta trzydzieści.
Usiadłam na kanapie w salonie i włączyłam telewizor.
    Może obejrzę do końca Kimi Ni Todoke?- pomyślałam i po chwili tak zrobiłam.
Wyjęłam płytę z tym Anime i zaczęłam oglądać.
    Obejrzałam kolejne sześć odcinków i wyłączyłam odtwarzacz.
Znów spoglądałam na zegarek- osiemnasta.
    Zaczęłam się szykować. Wzięłam krótką kąpiel i ubrałam się. Założyłam ciemną spódniczkę przed kolana i jasny sweterek.
Uczesałam i wysuszyłam do końca moje włosy, a potem usiadłam na łóżku i odetchnęłam.
    Wzięłam moją torebkę, klucze od domu i wyszłam.
Szłam powolnym krokiem na miejsce spotkania. Co chwilę poprawiałam spódniczkę lub grzywkę.
    Po jakimś czasie byłam już w parku. Spojrzałam przed siebie- na przeciwko szedł Keichii.
Szybko podbiegł do mnie i uśmiechnął się promiennie. Odwzajemniłam ten uśmiech i lekko zbliżyłam się do niego. Między nami było zaledwie kilkanaście centymetrów.
Uniosłam głowę do góry i spojrzeliśmy sobie w oczy.

czwartek, 3 października 2013


Rozdział I Początek.

     Kolejny dzień.
 Zwykła szara rzeczywistość, a ja zostawałam tą samą Mion.
     Siedziałam przy stole w kuchni. Popijałam herbatę i rozmyślałam o mojej przyszłości. Miałam w głowie wiele planów i pomysłów na życie, ale czekałam na odpowiedni moment na ich realizację.
Spojrzałam na zegarek. Dwunasta po południu. Wyjęłam telefon z torby i napisałam sms'a do Reny. Po minucie odpisała mi, że chętnie się ze mną spotka.
Uśmiechnęłam się blado i szybko podeszłam do lustra. Spojrzałam na swoje odbicie: niczym nie wyróżniające się skośne oczy w kolorze głębokiego brązu, malutki nos i wąskie usta... Poprawiłam grzywkę, która zasłaniała moje jasne brwi i założyłam sweterek. Po co miałabym się stroić, skoro w Mitace i tak nikt nie zwróci na mnie najmniejszej uwagi?- pomyślałam.
Po chwili wzięłam klucze od domu, schowałam telefon do kieszeni i wyszłam.

                                                                     ***

- Mi-chan, powiedz mi, kim chciałabyś zostać w przyszłości? - spytała niespodziewanie Rena.
Spojrzałam na nią lekko zaskoczona.
- Seiyu - odpowiedziałam bez namysłu.
Rena nie mogła oderwać ode mnie wzroku. Zauważyłam w jej oczach 'iskrę'.
- A do jakiego Anime chciałabyś podkładać głos? - dopytywała.
- Jeszcze nie wiem. Mam nadzieję, że mi się to uda, przez 5 lat uczęszczałam na zajęcia kształtujące głos i dykcję, i nie chciałabym, aby poszło to na marne- wyznałam.
Rena uśmiechnęła się promiennie.
- Może pójdziemy na kawę? - zaproponowała nagle.
- Wybacz, niedługo testy, powinnam się dużo uczyć- skłamałam szybko.
- Och, rozumiem, spławiasz mnie! Przecież wiem, że już wszystko potrafisz, jesteś taką pilną uczennicą. Jeśli chcesz pobyć sama, powiedz mi to wprost. No dobrze, to ja będę się zbierać, do jutra! - Rena wstała, zabrała swoją torbę i udała się w kierunku pobliskiej restauracji.
Przyglądałam się mojej przyjaciółce, która odchodziła powoli.
     Była naprawdę wspaniała. Jej charakter bardzo mi się podobał. Była porywcza, wiecznie wesoła i potrafiła mnie pocieszyć. Zupełne przeciwieństwo mnie. Jeśli chodzi o wygląd, również różnił się od mojego. Miała blond włosy, zawsze zadbane, delikatnie się malowała, ubierała się tak pięknie. Po prostu sama słodycz.
Nagle diametralnie zmieniłam swój tok myślenia. Przestałam rozmyślać o Reinie, a zaczęłam o mnie. Zadałam sobie w duchu pytanie: Czy samotność mi służy?
Mieszkałam sama, a czasami przychodziła do mnie babcia. Oprócz niej nie miałam nikogo z rodziny, kto by mnie tak wspierał.
Moi rodzice umarli, kiedy miałam sześć lat. Mój tata wdał się w porachunki z mafią i został zabity, a niedługo po tym zamordowali moją mamę. Gdyby wiedzieli o moim istnieniu... Czekałby mnie ten sam los. Moja babcia zdążyła mnie zabrać do Mitaki, jej rodzinnego miasta.
Od tego czasu stawałam się doroślejsza i potrafiłam sobie radzić sama. Babcia co dwa tygodnie daje mi pieniądze. To w sumie nie duża kwota, ale źle mi z tym. W podziękowaniu przychodzę do niej co kilka dni i sprzątam, robię obiad, lub po prostu dotrzymuję jej towarzystwa.
    Mój wewnętrzny monolog przerwał śpiew ptaków latających nad koronami drzew.
Spojrzałam ukradkiem w niebo- nie było słońca, ani chmur. Niebo było czyste, tak cudownie niebieskie.
   Zdałam sobie sprawę, że niedługo może przyjść do mnie babcia.
W pośpiechu wstałam, zawiesiłam torbę na ramię i pobiegłam do domu.
Kiedy dotarłam na miejsce, babcia czekała pod drzwiami.
- Przepraszam babciu! - przeprosiłam i ukłoniłam się.
Babcia się zaśmiała.
Od kluczyłam drzwi weszłyśmy do środka.
- Zaraz zrobię obiad- powiedziałam i zabrałam się do roboty.
     Naszykowałam składniki i po kilku minutach zupa Miso była gotowa.
Podałam do stołu i w krępującej ciszy zjadłyśmy posiłek.
- Jak się czujesz?- spytałam babcia.
- Dobrze, a Ty babciu? Może Ci w czymś pomóc? - zapytałam.
- Nie, dziękuję Mion. Jak na razie daję sobie radę. Przyjdź do mnie za kilka dni- odpowiedziała.
Skinęłam porozumiewawczo głową.
Nagle babcia odeszła od stołu i udała się w kierunku wyjścia.
    I znów zostałam sama. Wsłuchiwałam się w dźwięk tykających wskazówek zegara.
Jeszcze pół dnia przede mną.
    Posprzątałam po obiedzie i przysiadłam do biurka. Wyjęłam kilka książek i powtarzałam sobie materiał, który przyda mi się podczas pisania testów.
    Po trzech godzinach nauki byłam bardzo zmęczona.
Wzięłam zimny prysznic i położyłam się.

                                                                       ***

    Jak zwykle wstałam wcześnie. Zjadłam śniadanie, naszykowałam wszystkie potrzebne rzeczy do szkoły i wyszłam.
    Gdy rozbrzmiał dzwonek na lekcję, weszłam do klasy.
Usiadłam w ławce i ukradkiem spojrzałam na Keichii' ego.
 Keichii Uzumaki... Od zawsze mi się podobał, ale no cóż... On nie zwrócił na mnie najmniejszej uwagi, aż do teraz.
    Nagle nasze oczy spotkały się, a Keichii uśmiechnął się promiennie. Otworzyłam ze zdziwienia usta, a on zaśmiał się głośno. Nauczyciel spojrzał się na mnie i na Keichii'ego karcącym spojrzeniem.
Przez resztę lekcji spoglądał na mnie co jakiś czas.
Moje policzki spłoneły rumieńcem. Trochę mnie zdziwiła ta cała sytuacja, ponieważ tak długo jesteśmy razem w klasie, on dopiero teraz zwrócił na mnie uwagę.
Kiedy usłyszałam dzwonek, zaczęłam się powoli pakować. Keichii podszedł do mnie szybko, dał mi jakąś karteczkę i wyszedł.
Oniemiało mnie.
Wyszłam z klasy. Było mi tak słabo...
Podeszłam do pana Yushiyukki i poprosiłam o zwolnienie z lekcji, ponieważ źle się czułam.
Na moje szczęście zgodził się i szybko poszłam do domu.
Przystanęłam na chwilę, wyjęłam z kieszeni mojej marynarki karteczkę od Keichii'ego i przeczytałam:

 ,, Spotkamy się dzisiaj? Na ławce w parku, niedaleko restauracji Dragon Sushi, o godzinie piętnastej.   
    Będę na Ciebie czekać.
     
                                                                                                        Keichii ''

Popatrzałam na zegarek. Godzina dziewiąta. Co ja będę robić przez ten czas? - pomyślałam.
Bez namysłu poszłam do mojej babci.
    Po czterech godzinach wysprzątałam calutki dom i zrobiłam obiad.
Po skończonej pracy poszłam do Reny, aby poprosić ją o notatki z lekcji.
Byłam przed domem mojej przyjaciółki po jakiś kilkunastu minutach. Zapukałam do drzwi.
- Moja Mi-chan! - krzyknęła Rena i przytuliła mnie. - Co Ci się stało?
- Po prostu źle się poczułam. Już jest dobrze- odpowiedziałam. - Pożyczyłabyś mi notatki z lekcji?
- Zaraz je przyniosę- powiedziała i po kilku minutach wróciła i wręczyła mi notatki.
- Bardzo Ci dziękuję. No to... Do zobaczenia jutro! - podziękowałam i szybko udałam się w kierunku mojego domu.
Kiedy doszłam, minęła godzina czternasta.
Odłożyłam plecak i zaczęłam się szykować.
Wzięłam prysznic i ubrałam się. Wybrałam krótkie, dżinsowe spodenki, koronkową bluzkę z krótkim rękawkiem, sweterek i balerinki.
Ależ ten strój różnił się od mojego mundurku szkolnego.
Uczesałam burzę moich kruczo-czarnych włosów i spojrzałam na zegarek- czternasta trzydzieści.
   Denerwowałam się przed spotkaniem z Keiichi'm.
Usiadłam przy stole w kuchni i wgapiałam się bezmyślnie w okno. Po chwili wzięłam moją torebkę i wyszłam.
Obawiałam się, że mnie wystawi, ale postanowiłam zaryzykować. Po dwudziestu minutach byłam już w parku i usiadłam na ławce, w umówionym miejscu.
Z niecierpliwością wypatrywałam Keichii'ego. Po chwili go zobaczyłam- nadal miał na sobie szkoły mundurek. Uśmiechał się do mnie, a jedna ręką poprawiał kołnierz swojej koszuli.
Moje serce zaczęło bić szybciej, chociaż tak naprawdę powód był niewielki.
- Witaj Mion- przywitał się i usiadł obok mnie.
- Hej- odpowiedziałam, nieco nieśmiałym tonem.
- Pomyślałem o spotkaniu, ponieważ od długiego czasu jesteśmy ze sobą w klasie, a Ty od samego początku mnie intrygowałaś- wyznał.
Nie wierzyłam własnym uszom.
Przełknęłam głośno ślinę.
- Och! - wyrwało mi się.
Keichii usiadł bliżej mnie, a nasze spojrzenia się spotkały. Zauważyłam iskrę, która zaświeciła przed chwilą w jego głębokich oczach, a on uśmiechnął się czule i pokręcił lekko głową, na znak niedowierzania.
    Poczułam, że zaczęłam się rumienić, a Keichii ujął w obie dłonie moją twarz i rozchylił usta, jakby chciał coś powiedzieć...





` Liczę na Wasze szczere opinie. ^^ ~~Mi-chan.

PROLOG

                                                                                       Samotność- to seryjny morderca
                                                                                       uczuć igrających
                                                                                       w naszych sercach... ~~Mi-chan.

   


      Już nie raz zastanawiałam się nad tym, jak zakończę swój żywot.
Mam swoje marzenia, plany, a moja codzienność... Czy ktoś mógłby mi to zabrać w jednej małej chwili?
Niestety istnieją takie osoby...
Pomimo tego...
Dziękuję Bogu za wszystko!

Obserwatorzy